Gaduła



Młodsza coraz bardziej poszerza swój słownik i robi się z niej coraz większa gaduła. Czasem jest cichutko jak myszka, ale są takie momenty, że buzia się jej nie zamyka.

Ostatnimi dniami najczęściej jest to pora, gdy idziemy spać… Cóż wtedy robić? Chyba tylko przeczekać 🤷‍♀️

Chociaż po cichu muszę przyznać, że nieco mnie to cieszy, bo może niedługo zacznie gadać tak na poważnie 😋

– – –

Podejrzewam, że znajdą się tacy co powiedzą, że:

wszyscy rodzice najpierw chcą, żeby ich dziecko jak najszybciej nauczyło się mówić, a potem narzekają, że ciągle gada‘.

Powiem tak… Jeśli mam wybierać między gadułą, której znaczenia ‘słów’ mogę się tylko domyślać a gadułą, z którą można się dogadać, bo mówi normalnie i poprawnie, to już wolę tę drugą 😉

Kłótnia

Gdy mi Starsza powiedziałaś, że lubi się ze mną kłócić to aż mnie zbiła z tropu. Nie mogłam się nie uśmiechnąć 😋 A że ‘kłótnia’ była o jakąś głupotę to właściwie od razu było już po niej.

Całkiem niezły patent na to, jak się szybko przestać kłócić, co nie? 😆

Nie biegaj!



Ile razy można powtarzać to samo?

Moja mama twierdzi, że “do skutku“, ale ja czasami nie wiem co o tym myśleć 🤦‍♀️

Tym razem wspólnie z mężem zdążyliśmy Starszej powiedzieć jedynie:

– Nie bie…!

Reszty nie udało się dokończyć, bo dziewczyna poślizgnęła się na mokrych, świeżo wytartych kafelkach w łazience i łupnęła w podłogę tak, aż zęby zadzwoniły 😱

Już sądziliśmy, że trzeba będzie jechać na pogotowie, ale poobserowaliśmy ją uważnie i doszliśmy do wniosku, że nie ma wstrząśnienia mózgu. Okazało się, że jedyne co jej zostało z tej przygody to ogromna śliwa z tyłu głowy, która zniknęła po kilku dniach.

Niestety wraz z nią zniknęła także pamięć o tym zdarzeniu, bo Starszej znów trzeba było przypominać, żeby nie biegała po mokrej łazience.

No cóż… Jak widać niektórzy nie uczą się na błędach 🤷‍♀️

#PotwornaKuchnia – Tarta dyniowa (pumpkin pie)

Sezon na dynię mamy w pełni, więc i ja próbuję wprowadzić ją do mojej kuchni 😊

Robiłam ją już wcześniej na wytrawnie (wylądowała m.in. w curry i plackach dyniowo-cukiniowych), ale że i tak zostało jej dość sporo to pokroiłam ją na kawałki, upiekłam (ok. 45 minut w 180°C), zrobiłam puree i zamroziłam.

Stała w zamrażarce i czekała aż się przełamię, żeby spróbować jej na słodko. Aż w końcu natchnęło mnie i postanowiłam sprawdzić się z klasycznym amerykańskim wypiekiem – pumpkin pie 🥧

Ostrzegam, że tarta jest dość czasochłonna (chociażby ze względu na chłodzenie), ale jednocześnie na tyle prosta w wykonaniu i smaczna, że warto jej spróbować 😋

Tarta dyniowa z mascarpone

Składniki:

Kruchy spód:

– 100 g zimnego masła

– 1 szklanka mąki pszennej

– ½ szklanki mąki orkiszowej

– 2 łyżeczki miodu (lub cukru) 

– ½ łyżeczki cynamonu

Masa dyniowa:

– ok. 300 g puree z dyni (np. hokkaido) (w temperaturze pokojowej) 

– 200 g serka mascarpone

– 1 duże jajko

– 2-3 łyżki miodu (lub innego słodziwa, np. cukru trzcinowego)

– ½ łyżki cynamonu

– ½ łyżeczki gałki muszkatołowej

– szczypta imbiru

– szczypta kardamonu

Krem śmietankowy:

– 100 ml śmietanki 30%

– 100 g serka mascarpone

– 1 łyżeczka miodu (lub innego słodziwa) 

– ziarenka z ½ laski wanilii (opcjonalnie) 

Przygotowanie:

Zrobić kruchy spód. Do miski wsypać mąkę i cynamon, wymieszać. Odkrawać niewielki kawałki masła i dodać je do mąki. Dodać miód (lub cukier) i wymieszać. Zagnieść ciasto (może się na początku dość łatwo kruszyć, ale wystarczy nieco dłużej je wyrobić i będzie w porządku). Ciastem wyłożyć dno i brzegi formy do tarty (najłatwiej odrywać okruchy, wysypać nimi formę i wygnieść palcami tak, żeby połączyło się w zwarty spód). Odstawić do lodówki na przynajmniej godzinę. 

Schłodzony spód nakłuć przy pomocy widelca, obciążyć przed pieczeniem (polecam wykorzystać papier do pieczenia i suchy groch lub fasolę) i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C. Piec ok. 20 minut (funkcja góra-dół), po czym zdjąć obciążenie i piec bez niego jeszcze ok. 10 minut. Wyjąć na blat i wystudzić.

Przygotować masę dyniową. Puree z dyni, serek mascarpone, słodziwo i przyprawy dokładnie wymieszać. Dodać jajko i zmiksować tylko do połączenia się składników. Masę wylać na przestudzony spód (może być nieco ciepły) i wstawić do piekarnika nagrzanego do 160°C. Piec (góra-dół) przez ok. 45 minut, po czym zostawić w piekarniku na jeszcze ok. 15 minut, a następnie uchylić drzwiczki i wychładzać przez kolejne 15-20 minut. Wyciągnąć na blat i wystudzić zupełnie.

Przygotować krem śmietankowy. W wysokim naczyniu ubić śmietankę, dodać serek mascarpone i słodziwo. Zmiksować dobrze i ozdobić kremem tartę (polecam użyć szprycy dla ładniejszego efektu).

Gotową tartę warto schłodzić w lodówce przez przynajmniej 2 godziny (może być cała noc).

Polecam podawać do kawy (takiej z mleczną pianką i cynamonowym cukrem) – pycha! 😉

Zmiana czasu

Oj tak, tak… Z dziećmi to ta godzina zupełnie nie robi różnicy, bo one funkcjonują według zegara biologicznego 🤷‍♀️

Chociaż i tak w tym roku nie mam co narzekać, bo Młodsza wstała jakoś koło szóstej rano 🙂

Pamiętam za to, że dwa lata temu Starsza zrobiła taki numer, że obudziła się nieco wcześniej niż zazwyczaj (a wstawała około 5.50-6.10) i po zmianie zegara pobudka była… o 4.20 😩 

Nigdy sobie wówczas nie wyobrażałam, że będę musiała kiedykolwiek od tak nagle wstać o czwartej rano w niedzielę. A tu taki psikus los mi sprawił 🤪

Sama

Młodsza coraz częściej upiera się, że wszystko musi zrobić sama. A że powoli zaczyna też – po swojemu, bo po swojemu, ale jednak – gadulić, to ciągle tylko słychać:

Siama!

Ale cóż zrobić? Trzeba w końcu pozwolić jej uczyć się samodzielności 😉

Świniorożec

Jak ta wyobraźnia potrafi czasem odlecieć, kiedy robi się coś z dziećmi 😄

Właśnie taki oto świniorożec powstał we współpracy ze starszą – ona mówiła co mama ma narysować, a potem razem go pokolorowałyśmy. Wyszło całkiem zabawne stworzenie 🙂

… 

Więcej takich pozytywnych odlotów życzę i Wam, i sobie. Wszystkiego najmilszego! 😉

Jesień

We wtorek zrobiłyśmy sobie z dziewczynkami małe ‘śledztwo’.
Poszłyśmy do pobliskiego parku i po drodze szukałyśmy śladów Pani Jesieni. Starszej bardzo się podobało, gdy zwracałam jej uwagę na kolorowe liście, mówiąc że:
Pani Jesień tu była, bo pomalowała liście na czerwono i żółto. 
W pewnym momencie sama zaczęła zwracać na to uwagę, a zbieranie ładnych, kolorowych liści i wkładanie ich do zeszytu-zielnika też sprawiało jej niemałą frajdę 😉

#PotwornaKuchnia – Galaretka pomarańczowa

Kiedy na dworze jest dość ciepło to nachodzi czasem człowieka ochota na nieco chłodniejszy deser. Najlepiej taki, w wykonanie którego nie trzeba włożyć zbyt wiele wysiłku. Wtedy z pomocą może przyjść domowej roboty galaretka pomarańczowa. Jedynym mankamentem jest to, że trzeba zaczekać aż stężeje, ale poza tym jest  swietnym źródłem kolagenu oraz oczywiście… idealnym pomysłem na podwieczorek dla małych i  dużych 😊
Galaretka pomarańczowa
Składniki:
– 1 litr soku z pomarańczy (tłoczony z miąższem lub świeżo wyciskany) 
– 10 listków lub 8  łyżeczek żelatyny
– opcjonalnie: 1-2 łyżki słodziwa (np. syrop klonowy, cukier kokosowy) 
– foremki do muffinek, salaterki lub szerokie szklanki
Przygotowanie:
Żelatynę namoczyć w niewielkiej ilości zimnej wody i zostawić do napęcznienia na ok. 10 minut.
Sok wlać do garnuszka i doprowadzić do punktu wrzenia. Dodać słodziwo, jeśli go używamy i wymieszać do rozpuszczenia.
Zdjąć z kuchenki, dodać odsączoną żelatynę i mieszać aż do całkowitego jej rozpuszczenia. Nieco przestudzić. 
Galaretkę rozlać do foremek i ostudzić do temperatury pokojowej, a następnie schłodzić w lodówce przez kilka godzin, aż stężeje.
Wskazówki:
– Galaretki można też rozlać do foremek na lód, np. w kształcie serduszek czy owoców i zrobić mini-galaretki, które zachwycą dzieci 😉
– Galaretkę można również przyozdobić bitą śmietaną, a na wierzch zetrzeć trochę gorzkiej czekolady – wygląda wtedy znacznie bardziej elegancko 🙂