No i się roztopiłam. Ostatnie kilka dni przez Kolumbię Brytyjską przetaczała się kolejna fala gorąca (trzecia bodajże) i tak sobie pomyślałam, że: kurczę, nie po to się przeprowadzałam do Kanady, żeby roztapiać się w upale 🤔
Znajoma mówi, że to normalne, że latem tu nie pada deszcz i że jest ciepło, ale przyznała też, że tak jak mieszka w tej części Kanady osiem lat, to takiego gorąca i suszy sobie nie przypomina…
Niestety smog z pożarów w B.C. oraz amerykańskiego stanu Waszyngton sprawy nie poprawia, a wręcz przeciwnie – nadal jest gorąco i duszno. Na dodatek sprawia, że słońce za tą szarawą zasłoną zaczyna przybierać kolor lekko upiornej czerwieni już popołudniem i cóż…
Tak po prawdzie, to skłania mnie to coraz częściej do głębokiej refleksji nad tym, co się kryje za pojęciem ‘dobrego miejsca do życia’ 😶
Kolumbia Brytyjska zaczęła mi ostatnio pokazywać coraz więcej brzydkich cech swojego charakteru… Myślę, że etap zauroczenia chyba właśnie minął 😔
Ale o tym to chyba już będzie w kolejnym wpisie.