Ostatnio znowu jestem zarobiona. Nawarstwiło się mnóstwo różnych okazji czy to urodzinowych, czy innych, przez które musiałam nadużywać swoich zdolności kulinarnych, manualnych, artystycznych i estetycznych, że tak to opiszę, dlatego raczej ciężko mi było zaglądać do zeszytu rysunkowego.
Jedyna okazja jaka się nadarzyła to prośba mojej siostry o projekty kilku tatuaży, którymi mam zamiar się podzielić. Zaznaczam – jedynie do wglądu. Jeśli ktoś chciałby mieć moje bazgrołki na ciele – prosiłabym o wcześniejszy kontakt z moją osobą, aby poszanować prawa autorskie 🙂
Mój faworyt to ćma. Chociaż gdybym sama miała sobie zrobić kiedykolwiek tatuaż to raczej wybrałabym coś mniejszego i delikatniejszego. Jakieś delikatne, drobniutkie gwiazdki czy coś. Ale zapewne tak się nie stanie, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić posiadania tatuażu.
No chyba, że takiego z grupą krwi na lewym nadgarstku. Takie coś jest jak najbardziej praktyczne i zdecydowanie ponadczasowe 😉