Jesień

We wtorek zrobiłyśmy sobie z dziewczynkami małe ‘śledztwo’.
Poszłyśmy do pobliskiego parku i po drodze szukałyśmy śladów Pani Jesieni. Starszej bardzo się podobało, gdy zwracałam jej uwagę na kolorowe liście, mówiąc że:
Pani Jesień tu była, bo pomalowała liście na czerwono i żółto. 
W pewnym momencie sama zaczęła zwracać na to uwagę, a zbieranie ładnych, kolorowych liści i wkładanie ich do zeszytu-zielnika też sprawiało jej niemałą frajdę 😉

#PotwornaKuchnia – Galaretka pomarańczowa

Kiedy na dworze jest dość ciepło to nachodzi czasem człowieka ochota na nieco chłodniejszy deser. Najlepiej taki, w wykonanie którego nie trzeba włożyć zbyt wiele wysiłku. Wtedy z pomocą może przyjść domowej roboty galaretka pomarańczowa. Jedynym mankamentem jest to, że trzeba zaczekać aż stężeje, ale poza tym jest  swietnym źródłem kolagenu oraz oczywiście… idealnym pomysłem na podwieczorek dla małych i  dużych 😊
Galaretka pomarańczowa
Składniki:
– 1 litr soku z pomarańczy (tłoczony z miąższem lub świeżo wyciskany) 
– 10 listków lub 8  łyżeczek żelatyny
– opcjonalnie: 1-2 łyżki słodziwa (np. syrop klonowy, cukier kokosowy) 
– foremki do muffinek, salaterki lub szerokie szklanki
Przygotowanie:
Żelatynę namoczyć w niewielkiej ilości zimnej wody i zostawić do napęcznienia na ok. 10 minut.
Sok wlać do garnuszka i doprowadzić do punktu wrzenia. Dodać słodziwo, jeśli go używamy i wymieszać do rozpuszczenia.
Zdjąć z kuchenki, dodać odsączoną żelatynę i mieszać aż do całkowitego jej rozpuszczenia. Nieco przestudzić. 
Galaretkę rozlać do foremek i ostudzić do temperatury pokojowej, a następnie schłodzić w lodówce przez kilka godzin, aż stężeje.
Wskazówki:
– Galaretki można też rozlać do foremek na lód, np. w kształcie serduszek czy owoców i zrobić mini-galaretki, które zachwycą dzieci 😉
– Galaretkę można również przyozdobić bitą śmietaną, a na wierzch zetrzeć trochę gorzkiej czekolady – wygląda wtedy znacznie bardziej elegancko 🙂

Bunt dwulatka


Niby Młodsza nie ma jeszcze dwóch lat i właściwie to do urodzin jest raczej dalej niż bliżej, ale jakieś takie mamy szczęście, że nasze dzieci zaczynają wykazywać objawy tych wszystkich ‘buntów’ trochę wcześniej niż powinny (patrząc na kalendarz), także no… 🤷‍♀️

Już nie będę tym razem przytaczać przykładów o co jest wkurz, bo lista byłaby naprawdę spora.

Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza, że z buntem dwulatka miałam już do czynienia, więc w miarę wiem jak powinnam reagować, kiedy postawić na swoim, a kiedy odpuścić. Najłatwiej jest się uczyć na swoich wcześniejszych doświadczeniach 😉

Bunt trzylatka


Proszę nie pytać. To naprawdę nie ma sensu… 🤦‍♀️

Ostatnio był już wkurz o to… że nie można trzaskać drzwiami, że wieczorem nie je się śniadania, że grawitacja działa i woda nie leci do góry, że mama nie daje się bić, że nie można skakać po krześle, że tata jest chłopcem, że jak słońce świeci to jest jasno, że w kąpieli jest za mało piany, no i że tata nie bawi się klockami w godzinach pracy. Także no…