#PotwornaKuchnia – Batoniki bakaliowe

Jakiś czas temu zaczęłam się zastanawiać jak samemu niewielkim nakładem pracy stworzyć namiastkę batoników dla dzieci przypominającą te, produkowane przez Hipp czy Lupilu, które moje własne dzieci bardzo lubią, ale przepisy z internetów nie do końca mi odpowiadały. Dlatego dziś mam dlaWas kolejny przepis, dość szybki, smaczny, a jednocześnie zdecydowanie bardziej zdrowy niż ten poprzedni 😉
Batoniki bakaliowe nadają się świetnie na słodką przekąskę w domu, na spacerze czy wycieczce. Mogą się na nią skusić osoby dbające o zbilansowaną dietę, ale także można je spokojnie dać dzieciom domagającym się o ‘coś słodkiego’ – i to bez zbędnych wyrzutów sumienia 🙂
Batoniki bakaliowe

Składniki:
– 150 g daktyli suszonych (bez pestek)
– 100 g żurawiny suszonej, rodzynek lub innych suszonych owoców (np. moreli, śliwek itp.)
– 60 g migdałów (blaszowanych, bez skórki, mogą być płatki)
– 20 g orzechów laskowych, włoskich lub nerkowców
– 20 g pestek słonecznika lub dyni (łuskanych)
– ok. 6 szt andrutów kaliskich (lub innych cieniutkich wafelków przypominających opłatek)
– pół szklanki wody
– pół łyżeczki masła orzechowego (lub więcej, jeśli jest potrzebne do sklejenia masy bakaliowej)
+ papier do pieczenia i wałek
Przygotowanie:
Migdały, orzechy i pestki rozdrobnić w malakserze (rozdrabniaczu) na proszek (lub po prostu drobne kawałeczki, w zależności od upodobań). Odłożyć do miski.
Daktyle i suszone owoce wymieszać i w 2-3 partiach rozdrobnić w malakserze na drobne kawałki. Wrzucić do miski z orzechami i zagnieść na jednolitą masę. Jeśli jest zbyt sucha można dodać 1-2 łyżeczki masła orzechowego i zagnieść.
Przygotowaną masę bakaliową wyłożyć na połowę arkusza papieru do pieczenia i przykryć drugą jego częścią. Rozwałkować na prostokąt o grubości ok. 4-5 mm. 
Pół łyżeczki masła orzechowego rozpuścić w wodzie (chociaż mniej-więcej) i posmarować nią wierzch masy bakaliowej, a na wierzch układać andruty (można je wcześniej dociąć lub docinać w trakcie układania), tak żeby się do niej przykleiły. Wierzch można delikatnie posmarować wodą i delikatnie docisnąć, uważając by nie połamać wafli. Odczekać chwilę, aby wszystko wyschło i ostrożnie przewrócić całość na drugą stronę. Powtórzyć proces przyklejania wafli.
Całość pokroić na podłużne wafelki lub przy pomocy foremek do ciasteczek na wybrane ksztalty.
Przechowywać w suchym i chłodnym miejscu (może być też w lodówce) w szczelnie zamkniętym pojemniku, do 2 tygodni. 

Album ze zdjęciami

Tak było jeszcze w zeszłym roku. Teraz już Starszą nie tak łatwo podpuścić, pytając o to kogo widzi na zdjęciu. Przeważnie pierwsza odpowiedź brzmi: ‘To ja!’ 😉
***
Swoją drogą ciekawe jak to wszystko się zmienia… Dawniej to było tak, że zdjęcia wywoływało się z kliszy i wsadzało do albumów. Potem upowszechniły się aparaty cyfrowe i zaczęliśmy robić mnóstwo zdjęć, ponagrywanych gdzieś na płytach, do których rzadko kiedy się zagląda. Potem były telefony komórkowe i zdjęcia robi się praktycznie codziennie… Ale powoli cyklssię zamyka i znów do łask zaczyna wracać stare, dobre wywoływanie zdjęć. 
Sama niedawno odkryłam, że zdjęcia w formie namacalnej to jednak naprawdę fajna sprawa i jakoś tak inaczej, tak… miło się to wszystko ogląda 🙂
Swoją drogą to mam gdzieś jeszcze kupon na wydruk zdjęć… 🤔
Trzeba to wykorzystać! 

Chałwa

 

Lubimy chałwę, nie ma co 😉

Szkoda jedynie, że jest taka słodka, bo nie można przez to jej zjeść zbyt dużo. Chociaż może to i lepiej, bo co by nie mówić to produkt dość kaloryczny.
Gdyby nie to, moglibyśmy ją jeść codziennie, nie zważając na twierdzenia teścia, który za tym przysmakiem nie przepada i twierdzi, że to kurz z cukrem… Ale jak to się mówi:
De gustibus non est disputandum. 

Gorąca herbata

Ząbkowania ciąg dalszy… Młodej wychodzą jednocześnie obie dolne czwórki i ostatnia dwójka, także no… 
Tulenie, noszenie, budowanie (i niszczenie budowli) z klocków, zimny jogurt, jakieś chrupki i w ostateczności żel łagodzący na dziąsła, no i jakoś lecimy.
Niestety momentami przestaję ogarniać co się w tym domu dzieje i jaki właściwie mamy dzień tygodnia 🤔
Że o możliwości wypicia świeżo zaparzonej i wciąż gorącej herbaty nie wspomnę, bo w ciągu ostatniego czasu stało się to wyjątkowym przywilejem. Na szczęście zawsze jest trik z mikrofalówką 😉
Wniosek: Kuchenka mikrofalowa jest jednym z najlepszych przyjaciół każdego mamowego potwora 🙂