Chorowanie

Nie wiem czy to kwestia genów, tego że mężowa mama karmiła go piersią przez dwa lata, czy też jest jeszcze jakiś inny czynnik, o którym nie wiem, ale naprawdę… Dokładnie tak to przeważnie wygląda.
Jak mnie coś bierze to próbuję się dzielnie trzymać, od razu zaparzam duży dzbanek naparu z kwiatów lipy z maliną, włączam pokaźną ilość czosnku i miodu do diety, ale już następnego dnia umieram i po prostu muszę poleżeć przez chwilę raz na parę godzin, a działam w trybie ‘low battery’. 
Mężu natomiast zaczyna chrząkać, potem kaszleć i kichać.. I przez jeden dzień siedzi przy kompie pod kocykiem, a ukochana żona (😉) raz na jakiś czas przynosi mu ciepłą herbatkę z cukrem. A następnego dnia trochę jeszcze pociąga nosem, ale już może nawet iść do pracy i w miarę normalnie funkcjonować.
Może to jakaś magia? 🤷‍♀️

#PotwornaKuchnia – Mazurek kajmakowy na cieście francuskim

Mamy dziś w domu namiastkę Wielkanocy 🙂 
Mężu nie mógł być z nami tydzień temu, ale udało mu się dotrzeć do nas wczoraj i z myślą o nim upiekłam pierwszego w życiu mazurka. Wyszedł ładniej niż się spodziewałam 😉
Wiadomo, że przy dwójce małych szkrabów z wolnym czasem może być ciężko, dlatego jest to mazurek błyskawiczny. Całość przygotowania wraz ze zdobieniem zajęła mi niecałe pół godziny, a efekt końcowy jest niczego sobie.

Mazurek kajmakowy na cieście francuskim
Składniki:
– opakowanie gotowego ciasta francuskiego (z dobrym składem)
– pół puszki gotowego kajmaku (masy krówkowej)
– 4-5 kostek gorzkiej czekolady (min. 70% kakao)
– garść migdałów w płatkach
Przygotowanie:
Gotowe ciasto francuskie rozwinąć całkowicie i każdy z brzegów zawinąć w niewielki rulonik. Nadmiar ciasta z narożników odciąć i zrobić z niego dekoracje, np. jajko, zajączka, kokardę. Zawinięte brzegi ozdobić np. przez odciśnięcie na nich zębów widelca, a środek mazurka nakłóć wieokrotnie (można też obciążyć go przy wykorzystaniu folii aluminiowej i grochu czy fasoli), aby zanadto się nie uniósł.
Przygotowany spód i dekoracje piec w 200°C z termoobiegiem (lub 220°C bez termoobiegu) przez ok. 15 minut. Przy czym jeśli dekoracje są drobne trzeba je wyjąć wcześniej, po ok. 8-10 minutach. Wystudzić.
Na upieczony spód mazurka wyłożyć masę kajmakową i wygładzić przy pomocy łyżki bądź szpatułki (trzeba to robić ostrożnie, bo kawałki ciasta francuskiego mogą się przyklejać do łyżki). 
Czekoladę, posiekać z grubsza i rozpuścić w mikrofalówce lub kąpieli wodnej. Przy pomocy małej łyżeczki namalować na mazurku gałązki, a przy użyciu wykałaczki szczegóły dekoracji.
Z płatków migdałowych o regularnym kształcie zrobić bazie kotki na gałązkach. I gotowe!
Smacznego!
Edit: Pomyślałam, że przepisy będę oznaczać tagiem #PotwornaKuchnia – żeby można je było łatwiej znaleźć na blogu, jeśli ktoś będzie chciał coś za jakiś czas odkopać 😉 

Wielkanoc

Wielkanoc już tuż, tuż.. Dlatego mam taki mały apel do nas wszystkich.
Pamiętajmy o charakterze tych Świąt i o tym, co symbolizują. O odradzaniu się, o nowej nadziei i o tym, że całe to zło, które dzieje się wokół nas przeminie i nadejdą lepsze czasy. 
Bo jeszcze trochę… Jeszcze trochę i znów nadejdą piękne dni, kiedy będziemy mogli bez strachu przechadzać się swobodnie po parkach i skwerach, spotykać się z bliskimi i cieszyć z ciepłych promieni słońca. Przetrwamy to, zobaczycie 🙂
Z okazji zbliżającej się Wielkanocy życzę wszystkim dużo zdrowia, pogody ducha, nadziei w sercu i wielu powodów do radości. Wesołego Alleluja!
PS Dziewczynki już nie mogą się doczekać, która pierwsza znajdzie prezenty od Zajączka 😉 

Zdalne lekcje angielskiego

Nieco ponad miesiąc temu zapisaliśmy Starszą na zajęcia z angielskiego. Zarówno Mężu, jak i ja znamy ten język na tyle, że sami moglibyśmy ją spokojnie co nieco poduczyć, ale stwierdziliśmy, że trochę zajęć z resztą społeczeństwa w jej wieku przygotuje ją trochę do przedszkola… Taki trochę eksperyment społeczny 😉
Niestety w obecnej sytuacji zajęcia przeniosły się do internetu i nasze ukochane, zdolne, aczkolwiek nad wyraz hiperaktywne i roztrzepane dziecko trzeba było dostosować do nowej sytuacji.
Ekhm… Eksperyment się nie udał. Po nieco ponad dwóch tygodniach zrezygnowaliśmy i stwierdziliśmy, że to nie dla niej. Po prostu jest jeszcze za mała. 
Dziecko, które nie skończyło jeszcze trzech lat (a także spora część trzy- i czterolatków) nie potrafi skupić się na tego typu zajęciach na więcej niż 15-20 minut.
W naszym przypadku, nawet przy dodaniu nowego bodźca, lekkiej zmianie formy czy próbie nakierowania uwagi na właściwy tor, kończyło się to wygłupami i pytaniem
– Mamooo, a kiedy się skończy ten angielski?

Od wtorku wróciliśmy do pierwotnej konwencji. Wplatamy angielskie słówka w codzienność i jakoś leci 😋