Stany skupienia energetycznego u dzieci

Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają czy tylko te, z którymi miałam do czynienia, ale zauważyłam pewną prawidłowość…

Od razu zaznaczam – nie mam pojęcia czy poniższe obserwacje mają faktyczne poparcie naukowe. Wpis powstał pod wpływem chwili i w pierwszym momencie miał być całkowicie żartem, potem jednak zaczęło do mnie docierać, że:

No, kurczę, faktycznie tak jest…

🤔

Tekst jest stosunkowo długi, jednak zaintesowanych i potrafiących patrzeć na rzeczywistość z przymrużeniem oka – zapraszam do lektury, a nawet podzielenia się własnymi spostrzeżeniami w komentarzach.

Narzekanie na pociechy w rodzicielskim gronie zawsze mile widziane. Dzięki temu wiemy, że nie tylko nasze dzieci nie są idealne 🙂


Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że dzieci istnieją w trzech stanach skupienia energetycznego, które bardzo mocno wpływają na ich zachowanie. Są to:

  • nabuzowanie (pełnia energii)
  • zmęczenie (stan neutralny)
  • przemęczenie (przebodźcowanie)
Stany skupienia energetycznego u dzieci

Nabuzowanie (inaczej pełnia energii) to stan, gdy dziecko jest w pełni sił. Obudzone (niekoniecznie wyspane), chętne do zabawy i nawet nie myśli o możliwości położenia się do snu. Przeważnie jest to stan, który ma miejsce po dłuższym lub niekiedy krótszym (wszystko zależy od wielkości zasobów energetycznych, jakie dziecko w danym momencie posiada) odpoczynku.

Zdarza się bowiem, że niekiedy dziecko, będące chwilę wcześniej w stanie zmęczenia rozbudzi się na tyle, że mimo niskiego poziomu energii, zasoby energetyczne są podładowane wystarczająco, by przejść do stanu nabuzowania – wówczas młody człowiek będzie skakał po łóżku, krzycząc ‘nie chcę jeszcze iść spać!‘ – pomimo bardzo późnej pory i faktu, że dosłownie 5 minut wcześniej zasypiał na siedząco.

Zjawisko to jest możliwe, gdyż zasoby energetyczne dzieci ładują się niezależnie od poziomu energii – naładowane dodatnio powodują nastrój wesoły, skłonny do zabawy, ujemnie zaś wprowadzają element rywalizacji, objawiając się najczęściej poprzez chęć psocenia się, spierania czy droczenia z rodzicem, niekiedy nawet pewną skłonnością do zachowań należących do agresywnych.

Stan nabuzowania jest generalnie zakresem pożądanym. Utrzymywany przez większą część aktywnego dnia dziecka – powoduje u niego chęć do działania, zabawy czy nauki. Problemy może sprawiać jedynie wówczas, gdy trwa zbyt długo, zbliża się pora odpoczynku, bądź jest sztucznie wywoływany/podtrzymywany przez podwyższony poziom glukozy we krwi.


Zmęczenie jest stanem neutralnym, w którym dziecko zaczyna i kończy swój dzień. Jest to relatywnie krótki etap, gdy dziecko jeszcze się w pełni nie robudziło się po nocnym wypoczynku, jak również faza samoistnego wyciszenia się tuż przed zapadnięciem w sen oraz trudny do zaobserwowania moment przejścia między pozostałymi stanami skupienia energetycznego.

Adnotacja: Etap rozbudzania się, podczas którego dziecko wychodzi z fazy snu (nocnego czy też drzemki) ma ogromne znaczenie. Gdy dziecko odbiera pierwsze bodźce z otoczenia, ładuje w ten sposób zasoby energetyczne dodatnio (dążąc do pełni energii) lub ujemnie (w kierunku przebodźcowania), co w znacznym stopniu przekłada się na jego nastrój i chęć współpracy z opiekunem przez najbliższe kilka godzin.

Można uznać, że jest to najbardziej pożądany stan energetyczny dziecka, gdy chcemy bezproblemowo, stosunkowo szybko i bez większego stresu pomóc dziecku w wieczornych przygotowaniach do snu. Wynika to z faktu, że jest ono wówczas bardziej podatne na sugestie, przeważnie nieco bezwiednie (a w przypadku czynności rutynowych nawet automatycznie) wykonuje to, o co je się prosi. Dziecko położone do łóżka w tym stanie najczęściej przytula się do rodzica, a potem układa wygodnie na poduszce i zasypia.


Przemęczenie (niekiedy objawiające się jako przebodźcowanie) to stan, którego staramy się unikać. Dziecko funkcjonuje wówczas w stanie obniżonego nastroju, jest bardzo niechętne do współpracy, może być bardzo konfliktowe czy wręcz agresywne.

Przeważnie dzieci przemęczone są marudne, płaczliwe, nadwrażliwe i reagują bardzo emocjonalnie na wszelkie niepowodzenia czy trudności jakie napotkają. Czy to niechęć do chodzenia o własnych siłach podczas spaceru, czy też płacz wywołany krzywo założoną koszulką lub upuszczeniem zabawki na podłogę – wszystko to jest związane ze stanem przemęczenia.

Ogromny wpływ na zachowanie dziecka funkcjonującego w stanie przemęczenia ma ładunek zasobów energetycznych. Zbyt duży – bez względu na to czy dodatni, czy ujemny – powoduje, że mózg jest zbyt przeciążony i przełącza się w tryb awaryjny. Wówczas myślenie racjonalne zostaje odcięte, a włącza się tzw. mózg gadzi, bazujący na pierwotnych instynktach i reakcji na bodźce mogące stanowić zagrożenie (prawdziwe, bądź pozorne) na zasadzie ‘uciekaj albo walcz’.

Gdy zasoby energetyczne są naładowane dodatnio, nawet bardzo zmęczone dziecko będzie miało wystarczająco siły do działania – może wówczas łatwo dojść do szeroko rozumianej agresji z jego strony. Przeważnie ma to postać werbalną – najczęściej kłótni, wyraźnego sprzeciwiania się woli rodzica (bez względu na zasadność takiego działania). Jednak równie często zdarzają się akty przemocy fizycznej ze strony dziecka – kopanie, bicie czy gryzienie opiekuna.

Natomiast ujemne naładowanie energetyczne objawia się unikaniem konfliktu. I choć czasem jest to po prostu podporządkowanie się rodzicowi, to najbardziej powszechną formę stanowi ucieczka w bezpieczne miejsce – najczęściej takie, z którego ciężko będzie je wyciągnąć bez użycia siły. Nierzadko dziecko musi mieć też możliwość fizycznej osłony od zagrożenia, jakim jest (w jego mniemaniu) opiekun, w postaci np. kołdry, koca, zasłonki czy pluszaka.

W każdej z tych sytuacji najbardziej pomocne jest utrzymanie spokoju i racjonalnego myślenia przez rodzica, aczkolwiek – ku przestrodze – w najbardziej skrajnych przypadkach ataków ze strony dziecka, ciężkie może być zachowanie trzeźwego stanu umysłu.


Wieczorne utrzymanie dzieci w zakresie stanu neutralnego (zajmującego stosunkowo niedużą część spektrum energetycznego) ma istotny wpływ na efektywność procesu układania dziecka do snu. Właściwe balansowanie zasobami energii ma ogromne znaczenie.

Gdy przekroczymy zakres zmęczenia w kierunku przemęczenia, dziecko stanie się marudne, płaczliwe, niechętne do kąpieli, przebrania się w piżamę czy położenia w łóżku. Gdy zaś rozbudzi się i przejdzie w stan bliższy pełni energii, nie będzie miało ochoty na sen.

Należy przy tym pamiętać, że użycie bardziej stanowczych działań ze strony rodzica może powodować ucieczkę, kłótnię czy akty fizycznej agresji, zwłaszcza gdy dziecko wchodzi w spektrum przebodźcowania.


Dzieci są naprawdę zadziwiające. Zupełnie jakby stanowiły inny gatunek człowieka…


Na pocieszenie: zarządzanie ‘zużyciem energii’ u dzieci jest rzeczą dość trudną, ale znając dobrze swoją pociechę i licząc na sprzyjające warunki, można tę sztukę całkiem nieźle opanować 😉

Roztopiona


No i się roztopiłam. Ostatnie kilka dni przez Kolumbię Brytyjską przetaczała się kolejna fala gorąca (trzecia bodajże) i tak sobie pomyślałam, że: kurczę, nie po to się przeprowadzałam do Kanady, żeby roztapiać się w upale 🤔

Znajoma mówi, że to normalne, że latem tu nie pada deszcz i że jest ciepło, ale przyznała też, że tak jak mieszka w tej części Kanady osiem lat, to takiego gorąca i suszy sobie nie przypomina…

Niestety smog z pożarów w B.C. oraz amerykańskiego stanu Waszyngton sprawy nie poprawia, a wręcz przeciwnie – nadal jest gorąco i duszno. Na dodatek sprawia, że słońce za tą szarawą zasłoną zaczyna przybierać kolor lekko upiornej czerwieni już popołudniem i cóż…

Tak po prawdzie, to skłania mnie to coraz częściej do głębokiej refleksji nad tym, co się kryje za pojęciem ‘dobrego miejsca do życia’ 😶


Kolumbia Brytyjska zaczęła mi ostatnio pokazywać coraz więcej brzydkich cech swojego charakteru… Myślę, że etap zauroczenia chyba właśnie minął 😔

Ale o tym to chyba już będzie w kolejnym wpisie.

Nie w szczepionkę


Nie wiem jak to jest, że obie córki wychowuję w tym samym tonie, podobnymi metodami, a jednak Młodsza jest zdecydowanie bardziej empatyczna od Starszej. Może kwestia charakteru, nie wiem… 🤷‍♀️


Jestem po drugiej dawce szczepionki na COVID-19 i… mam nadzieję, że nie będę musiała iść na trzecią, bo jeśli organizm kolejny raz zareaguje w taki sam sposób to… Przydałby się wtedy jakiś Babciowy Potwór do pomocy 🙈

No ale serio, prawie wszystkie możliwe skutki uboczne (te niewymagające hospitalizacji) mnie dopadły. Ból ramienia w okolicy wkłucia z pierwszej dawki to przy tym pikuś. Tym razem pojawiła się cała plejada: gorączka (ok. 38°C), bóle mięśniowe, zmęczenie i senność, nawet nudności, a ból głowy był na tyle mocny, że po jednej tabletce ibuprofenu nadal mnie trochę ćmiło.

No, ale przynajmniej nauczyło mnie to trochę pokory. Bo gdy Mężu miał podobne objawy po szczepionce, myślałam że wyolbrzymia. Okazało się, że jednak nie – przekonałam się o tym na własnej skórze.

No, ale przynajmniej mogę się czuć względnie bezpiecznie i wybierać się w znacznie większą ilość miejsc. Akurat idealnie w czas, bo w przyszłym tygodniu… urlop 😍

Zombie


Podobno złego diabli nie biorą, więc zastanawiam się jak bardzo jestem zła, skoro to już trzecie chorowanie mojej rodzinki, które przechodzę lekko albo nawet wcale.

Być może to zasługa innego klimatu, w jakim teraz żyję, a może czegoś innego, cholera wie.

Jednak z drugiej strony jak mi tak czasem ślęczą i męczą:

– Mamo! Smary!

– Kochanie, głowa mnie boli. Możesz mi proszę przynieść tabletkę?

– Ja chcę oglądać bajkę!

…to mam ochotę poddać się chorobie i siedzieć razem z nimi, ślęcząc i męcząc jaka to jestem chora 🙈


A tak to tylko ślęczę mojej mamie, marudząc na te marudy 🤪

Upał

Fala upałów nawiedzająca Kolumbię Brytyjską trwa w najlepsze. Krótko mówiąc roztapiamy się 🥵

Oczywiście staramy się chłodzić na wszelkie możliwe sposoby. Zimne napoje, lody, klimatyzacja, wiatraki, wieczorne wypady nad jezioro… Mimo to czasem i tak ciężko jest wytrzymać.

Chociaż teraz i tak jest w miarę w porządku. Kilka dni temu na dwa dni pojawiły się nareszcie chmury, które nieco ochłodziły zachodnią część Kanady. Dzięki temu wreszcie mamy w cieniu około 24-26°C zamiast 38-41°Cz początku zeszłego tygodnia.

Nadal jednak jest bardzo sucho. Co prawda nagłówki w stylu ‘cała Kanada płonie’ są trochę przesadzone, ale generalnie nie jest najlepiej. W całej okolicy obowiązuje podwyższony stan zagrożenia pożarowego, a w całej prowincji wybuchło już przeszło 500 pożarów, z których duża część jest poza kontrolą strażaków. Na dniach mają się zjawić posiłki z sąsiednich prowincji, także wszyscy trzymamy fingers crossed, żeby razem udało im się zatrzymać szalejący żywioł 🤞

Przede wszystkim jednak mamy nadzieję na zmianę pogody. Trochę deszczu na pewno będzie mile widziane 🌧️

Tatuaże – projekty

Ostatnio znowu jestem zarobiona. Nawarstwiło się mnóstwo różnych okazji czy to urodzinowych, czy innych, przez które musiałam nadużywać swoich zdolności kulinarnych, manualnych, artystycznych i estetycznych, że tak to opiszę, dlatego raczej ciężko mi było zaglądać do zeszytu rysunkowego.

Jedyna okazja jaka się nadarzyła to prośba mojej siostry o projekty kilku tatuaży, którymi mam zamiar się podzielić. Zaznaczam – jedynie do wglądu. Jeśli ktoś chciałby mieć moje bazgrołki na ciele – prosiłabym o wcześniejszy kontakt z moją osobą, aby poszanować prawa autorskie 🙂


Mój faworyt to ćma. Chociaż gdybym sama miała sobie zrobić kiedykolwiek tatuaż to raczej wybrałabym coś mniejszego i delikatniejszego. Jakieś delikatne, drobniutkie gwiazdki czy coś. Ale zapewne tak się nie stanie, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić posiadania tatuażu.

No chyba, że takiego z grupą krwi na lewym nadgarstku. Takie coś jest jak najbardziej praktyczne i zdecydowanie ponadczasowe 😉

#PotwornaKuchnia – Czekoladowe babeczki orkiszowe

Smaczne babeczki czekoladowe na mące orkiszowe z dodatkiem świeżych truskawek. Warto wypróbować póki sezon truskawkowy trwa! 🍓

Mała adnotacja:

  • Babeczki są dość wytrawne za sprawą dużej ilości kakao i stosunkowo małej cukru. Jeśli ktoś woli słodzą wersję – polecam zmniejszyć ilość kakao i dodać więcej słodziwa, a czekoladę gorzką zastąpić deserową lub nawet mleczną 😉
  • Mąka orkiszowa sprawia, że babeczki się kruszą – taki jest ich urok i tak ma być. Jednak jeśli ktoś woli bardziej zwarte ciasto to można zamienić połowę mąki orkiszowe na zwykłą pszenną.

Czekoladowe babeczki orkiszowe z truskawkami


Składniki:

  • 1 ¾ szklanki mąki orkiszowej
  • 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki kakao (pełne)
  • ⅓ szklanki syropu klonowego lub cukru pudru
  • 50 g gorzkiej czekolady (lub drobinek czekoladowych)
  • 1 szklanka mleka
  • 1 jajko (najlepiej rozmiar L)
  • 1 łyżka masła, roztopionego
  • ⅓ szkl oleju rzepakowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • kilka świeżych truskawek + 2-3 sztuki do dekoracji

Przygotowanie:

Truskawki pokroić w kosteczkę. Czekoladę również pokroić na drobną kostkę (o ile nie używamy drobinek czekoladowych).

Formę do muffinek wyłożyć papilotkami lub po prostu wysmarować masłem i delikatnie oprószyć mąką.

Piekarnik rozgrzać do 200°C (lub 395°F).

W dużej misce wymieszać suche składniki. Dodać mokre składniki i wszystko dokładnie zmiksować. Dodać czekoladę (lub drobinki) i truskawki (bez części na dekorację), wymieszać łyżką.

Gotowe ciasto nakładać do ¾ wysokości foremek. Na wierzch kazdej muffinki ułożyć kilka kosteczek truskawek i włożyć do rozgrzanego piekarnika.

Piec przez ok. 20-25 minut (lub do tzw. suchego patyczka).


Smacznego! 😊

5G


Wczoraj dostałam szczepionkę przeciwko COVID-19 i co? Nadal czekam na jakieś powiadomienie, że mój chip może wreszcie odbierać sieć 5G… 😒


A tak na serio – cieszę się, że nareszcie mogę się czuć nieco bezpieczniejsza. Mam nadzieję, że jak najwięcej osób się zaszczepi, dzięki czemu zyskamy jakąś namiastkę odporności stadnej i będziemy mogli wrócić do względnej normalności.

Naprawdę chciałabym zobaczyć się z rodzicami. Albo chociaż pojechać na jakieś zagraniczne wakacje bez konieczności przebycia kwarantanny w hotelowym pokoju. Bardzo bym chciała zabrać dziewczynki do oceanarium, na wystawę czy do muzeum, o wciąż zamkniętych większych placach zabaw nie wspominając…


PS Dla ciekawych, zostałam zaszczepiona szczepionką Moderny.

Żadnych NOP-ów nie doświadczam, no może troszkę mi dokucza ból ramienia przypominający odczucie… jakbym miała tam sporego siniaka (obrzęku nie ma). Generalnie czuję się dobrze. Nawet zastanawiam się nad małą rodzinną wycieczką rowerową 😉

Przenosiny

Ostatnio miała miejsce pewna “awaria” na Bloggerze, która przysporzyła mi dość sporo nerwów. W jej wyniku (całkowicie z automatu) zostały usunięte dwa moje wpisy, rzekomo zawierające złośliwy kod lub zawirusowane pliki (pomimo, że tak oczywiście nie było). Ich kopii zapasowych nie miałam, bo nie uważałam robienia ich za konieczne. Cała sprawa dała mi trochę do myślenia…

Jakieś dwa dni po całym zdarzeniu na szczęście usunięte posty udało się przywrócić, ale tylko ze względu na to, że awaria była dość masowa (wielu użytkowników Bloggera zostało nią dotkniętych).

Mimo to stwierdziłam, że jeśli Google (właściciel Bloggera) przez zwykły błąd oprogramowania może od tak sobie, automatycznie, bez sprawdzania zawartości i bez możliwości odwołania, usunąć wpisy, na które jednak poświęcam czasem naprawdę sporą ilość mojego wolnego czasu, to jest to coś, co mi się nie podoba. Za namową Męża organizuję więc przenosiny na własną domenę.

Od dzisiaj bloga można znaleźć pod adresem:

https://mamowypotwor.pl/

Starą wersję bloga nadal (bez nowych wpisów) będzie można znaleźć pod adresem https://mamowypotwor.blogspot.com/, ale wszystkich czytelników zapraszam do lektury nowych postów pod podanym powyżej linkiem, czyli… tak w sumie to tutaj 😉

Do zobaczenia!


PS Strona nadal jest troszkę w budowie. Przez pewien czas będą tu zachodzić mniejsze lub większe zmiany, głównie kosmetyczne. Z tego też powodu proszę o wyrozumiałość względem drobnych niedogodności podczas czytania.

Nowe logo

Stwierdziłam, że najwyższy czas spróbować nieco zdigitalizować bloga. Zobaczymy jak mi to wyjdzie, bo póki co nadal się uczę rysować przy pomocy rysika, ale myślę, że pierwsze koty za płoty 😉

Dawne, ręcznie rysowane logo:

mam zamiar zastąpić niniejszym, podrasowanym przy pomocy tabletu 😊


Co się zaś tyczy samych komiksów, to nie próbuje się nawet oszukiwać, że póki co jakość pozostanie ta sama. Posty wrzucam najczęściej ‘na kolanie’, w przerwie między lulaniem Młodsza a Starszej, a rysuję różnie. Zdecydowanie łatwiej jest mieć przy sobie zeszyt niż tablet z rysikiem…

Ale kto wie, może za jakiś czas, może kiedyś… Nie skreślam tego pomysłu zupełnie, a czas pokaże co z tego zwariowanego pomysłu wyjdzie 🙃